Yerba mate: napój bogów i ludzi

Nigdy nie zapomnę pierwszego łyka yerba mate. Dziwnie wyglądający kubek, a w nim błoto w kolorze zielono-szarym i rurka wbita w środek. Czego można się było spodziewać? Wyglądało dziwnie, ale intrygująco. Nie pozostało nic innego, tylko przekonać się, jak smakuje. Świat do odważnych należy, trucizna to nie jest… Ohyda! Najgorsze doświadczenie smakowe. Gorzkie, trawiaste, mocne, wykrzywiające twarz. Początki były trudne, ale nie poddawałam się, ponieważ potrzebowałam pobudzenia, a walory smakowe były drugorzędne. Kolejnych podejść do yerba mate było wiele i każde następne smakowało coraz lepiej. Z czasem dowiedziałam się, że wcale nie do mnie należał pierwszy łyk, tylko do świętego Tomasza (patrona yerby). A w Paragwaju, stolicy tego napoju, pierwszy łyk wypluwają na ziemię. Całkowicie ich rozumiem, szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam, wtedy mój pierwszy raz mógłby wyglądać zgoła inaczej.

Napój zesłany przez Bogów

Paragwaj, Argentyna, Urugwaj, południowa Brazylia – tam yerba mate kochają wszyscy, od dzieci po starszyznę. Za kierownicą, w szkole, w sklepie, na ulicy, na ławeczce – jednym słowem wszędzie ją piją. Jest to tradycja, która sięga czasów, kiedy te tereny były zamieszkiwane przez Indian Guarani. Prowadzili oni koczowniczy tryb życia, żywili się tym, co natura dała. Na tych terenach rosły drzewa. Piękne, wiecznie zielone o apetycznych liściach, które świetnie się żuło. Indianie po ich spożyciu nie odczuwali głodu, zmęczenia, a ich zmysły wyostrzały się. Uznali zatem, że jest to pokarm o wielkiej mocy, więc musi pochodzić od Bogów. I rzeczywiście, zgodnie z obecną wiedzą, ostrokrzew paragwajski (teraźniejsza nazwa tego drzewa) ma mnóstwo aktywnych składników, witamin, minerałów, antyoksydantów, kofeiny. Czyli wszystko wskazuje na to, że jest to wulkan odżywczo-energetyzujący.

Wyznanie miłości, wyrazy szacunku

W Ameryce Południowej yerba mate trzeba pić. Na ulicach Paragwaju, Urugwaju, ludzi z kubkami i termosami spotykamy wszędzie. W ten sposób podkreślają swoją otwartość, chęć nawiązywania relacji, znajomości i przyjaźni. Wyobraźcie sobie taką sytuację: spacerujecie sobie ulicami miasteczka Itaugua, popijając yerba mate, na skuterze przejeżdża lokals, zatrzymuje się i pyta, czy dacie mu łyk waszej yerba mate. Wyobrażam sobie, że ja bym zaniemówiła, ciekawe jak Wy byście zareagowali. Szaleństwo i bardzo miłe doświadczenie czy niechęć i obrzydzenie? Jak się dłużej nad tym zastanawiam, to ja bym w to weszła, chcąc się poczuć jak jedna z nich. To okazja do przeżycia fajnej przygody. Jest to rytuał ważny dla tej ludności. To, jak gospodarz przygotuje dla nas yerba mate, ma pewne znaczenie. Jeśli jest podana bardzo ciepła, chce nam powiedzieć, że cieszy się z naszego przybycia, mleko dodane do yerby to wyraz szacunku. Za pomocą yerby nawet można sobie wyznawać miłość 🙂

Jak przygotować yerba mate?

Na poranne przebudzenie, na kreatywne myślenie, pretekst do spotkania ze znajomymi. Mnie jest trudno w to uwierzyć, ale podobno piją jej więcej niż wody. Jednak to nie o samo nawadnianie się, czy właściwości prozdrowotne chodzi. Zatem jak należy przygotować yerba mate?

Niezbędnikiem do przygotowania yerby jest matero. Kształt, wielkość i materiał, z którego jest wykonany, zależy od naszych preferencji albo dostępności w sklepie, w którym robimy zakupy. Jednak tradycyjne matero zrobione jest z tykwy, czyli owocu wyglądem przypominającym dynię, który jest odpowiednio suszony, drążony i zdobiony. Popularne są również matera drewniane, a rodzaj drewna nie jest bez znaczenia, ponieważ wpływa na smak yerba mate. Innym rodzajem naczynia do zaparzania yerba mate jest guampa (szczególnie lubiane przez pasterzy bydła w Paragwaju), wykonana z rogu bawolego lub racicy. Jeśli jeszcze nie masz matero, nic nie szkodzi, yerbę możesz przygotować nawet w kubku. Jednak bez bombilli, picie yerby nie będzie możliwe. Jest to rodzaj rurki, słomki zakończonej filtrem, dzięki któremu pijemy odcedzony napar. Umieszcza się ją w matero wypełnionym yerbą i najlepiej to zrobić przed dodaniem wody, unikniemy wtedy zatkania się sitka. Innym sposobem jest wsypanie suszu do naczynia, nalanie wody o odpowiedniej temperaturze (70-80 °C), a następnie włożenie bombilli, przytrzymując jej ustnik palcem. Bombilla to nie jest łyżeczka, nie służy do mieszania naparu tylko do jego picia. Produkuje się ją ze stali nierdzewnej lub alpaki (stop metali wysokiej jakości).

Jesteśmy już prawie gotowi, żeby móc napić się tego naparu bogów, brakuje tylko yerby i termosu wypełnionego ciepłą wodą. Sam sposób parzenia, ilość suszu, którego użyjemy, zależy od naszych preferencji. Zachęcam was do eksperymentowania, próbowania różnych typów yerby, aż znajdziecie ten idealny. Na początku będzie trudno się zdecydować, którą kupić, dlatego zachęcam wybór zawęzić do yerby z dodatkami i klasycznej. Siorbiemy napar do ostatniej kropli, a zalewamy ją tyle razy, aż smak będzie słabo wyczuwalny.

Gotowi na przygodę?

I co Wy na to? Jeśli chociaż przez chwilę w waszej głowie pojawiła się myśl “fajne to”, nie zwlekajcie. Szukajcie sklepu i dajcie się porwać yerbie. Może to będzie pierwszy krok, aby odwiedzić jej rodzime tereny. Tego wam życzę; fantastycznej przygody.

AW – eherbata.pl

Materiał promocyjny


Może Cię też zainteresować:
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni artykuł

Sprzątanie bez wysiłku dzięki Electrolux Power Hygenic 800

Następny artykuł

Dlaczego warto wybrać energooszczędną lodówkę Electrolux do Twojej kuchni?

Zobacz też